Programista człowiek pracujący, siedzi na kanapie (nie na krześle) i pracuje do późna... bywa, że nawet i do 4 rano a o 6.20 jedzie do pracy....
Mała Programistka, jak to ona, lubi zrobić rozpierduchę... ale też wszystko w granicach normy... teraz może wydaje nieco więcej hałasu jeżdżąc swoim niemieckim popychaczem... ale tez nie jest to nie wiadomo jaki hałas.
Jednak Nasza kochana i ulubiona sąsiadka z dołu uważa inaczej...
- X lat temu (gdy w naszym mieszkaniu mieszkała jeszcze babcia) a Żona Programisty była jeszcze dzieckiem - czy może Pani uspokoić wnuczkę bo głośno biega...
- 7 lat temu gdy Teściowa Programisty tam mieszkała (z psem) - czy może Pani coś zrobić z tym psem gdy chodzi po mieszkaniu stuka.... Na co Tesciowa Programisty: tak mogę założę mu kapcie ;)
- 4 lata temu wynajmowaliśmy to mieszkanie - telefon był prawie co tydzień - Lokatorzy znów się głośno zachowują! Proszę coś z tym zrobić!
- Wynajmujący się wyprowadzili "Pani M. jak ja się cieszę, że będzie Pani tu mieszkać, już wreszcie skonczy się problem z wynajmującymi..." Pierwsza myśl Żony Programisty... kocieto nad tobą będzie mieszkać dwoje dzieci... co ty gadasz? Wprowadzka nie trwała długo... i wizyta sąsiadki okazała się bardzo szybka... Pani M. ja bardzo proszę nie szuarcie krzesłami... (krzesła zostały podklejone) mimo to pojawiła się kolejny raz...Proszę coś zrobić z tymi krzesłami - dywanik?... Dywanik się pojawił...Mały Programista: miał łóżko przy kaloryferze... Pani M. niech dziecko nie kopie w kaloryfer - łóżko zostało przeniesione... Nawet pralka Pani przeszkadza jak wiruje... no i tak pojawiała się przynajmniej kilkanaście razy... nawet stukała w kaloryfer, gdy nasze łóżko kilka razy za hałasowało przy wiadomej czynności...
Tydzień temu też:
Sąsiadka: Pani M. prosze coś zrobić z dzieckiem on tak strasznie głośno się bawi...
Żona Programisty: ale co ja przepraszam mam z tym dzieckiem zrobić? jest przeziębiony i nie ma możliwości wybiegania się na dworze/przedszkolu...
Sąsiadka: ale ja nie mogę psychicznie tego wytrzymać...
Żona Programisty: to przepraszam bardzo co mam zrobić? przywiązać dzieci do kaloryfera?
Sąsiadka: no do kaloryfera może nie... może wykładziny?
Żona Programisty: nie wykładzin nie będzie w tym domu... A z dziećmi przepaszam co mam robić?
Sąsiadka: Nie wiem... niech będą cicho...
Żona Programisty: nie ma 22:00 wiec dzieci narazie będą się bawić...
i Pani Sąsiadka się obraziła i poszła... olałam sprawę i czekałam na kolejną wizytę...
No i była wizyta: ale nie sąsiadki tylko listonosza a w liście:
"... ekracza się granice poza ktorymi działania te przestają być uprawnieniem wynikającym z własności, a stają się działaniem bezprawnym. Moja mocodawczyni ma prawo do spokojnego korzystania w swoim lokalu mieszkalnym i nie można wymagać od niej znoszenia ciągłego hałasu o tak dużym natężeniu.
Moja mocodawczyni ma swiadomość że Państwa syn jest małoletni, ale mają Państwo możliwość podjecia działań eliminujących, stopień natężenia hałasu poprzez np. położenie wykładzin. W przypadku nie zaprzestania naruszeń w terminie 31 grudnia 2012. Ktory powinien być dla Państwa wystarczającym do Podzięcia działań eliminującuch stopień natężenia hałasu moja mocodawczyni bedzie zmuszona wystąpić do sądu o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń, co narazi Państwa na koszty procesu."
Tak więc... boję się strasznie pani sąsiadki.... ojojoj... pora dopisać na to pismo...;)
To ja proponuję, niech sąsiadka nagra te straszliwe hałasy. Ooo, nie bardzo się da? Czyli hałasy takie groźne nie są? :D
OdpowiedzUsuńJa nad sobą mam taką rodzinę z 5latkiem. Słowo honoru - w nosie mam w dzień jego hałasowanie, aczkolwiek znam dziecko, wiem, że jest... rozpuszczone jak dziadowski bicz i zwyczajnie wolno mu wszystko. Bo nie uwierzę, że przez cały dzień MUSI skakać z łózka na podłogę, na przykład - a takie odgłosy mam. Patrzę na sufit i zastanawiam się: wytrzyma czy oberwę w łeb?
Problem pojawia się, gdy ten szczylek (przepraszam, serdecznie go nie trawię) zachowuje się tak samo po 22, do 24 mniej więcej (wówczas dziki wrzask z łazienki słychać, znaczy się: kąpiel). I nie, nie jest to dziecko w żaden sposób chore, zaburzone ani nic. Zwyczajnie - idealny przykład rozpuszczonego 5latka.
To u nas dzieci 21 już śpią... no bywają wieczory ze dłuzej ale zawsze w tedy już są w łóżku wiec nie może się przyczepić ze przerywamy ciszę nocna:P
OdpowiedzUsuńŻono P., wiesz co, no zwyczajnie ktokolwiek nad tobą mieszka to słychać czy chodzenie, czy upadnie coś, czy krzesło. Nie trzeba dzieci do tego, więc takie normalne odgłosy nawet po ciszy zwyczajnie - są i już. Ale słowo honoru, ja nie wiem, jak można zwyczajnie dziecku temu nade mną pozwolić na takie akcje?
UsuńNawiasem mówiąc z dołu też fajnie mam :D pod nami masarnia i jak panie kroją mięso, to tylko ŁUUUUP! słyszę :D
Do pisma proponuję dołączyć opinię laryngologa o konieczności stymulowania słuchu i mowy dziecka.
OdpowiedzUsuńI opinię rehabilitanta o konieczności stymulacji ruchowej :D
OdpowiedzUsuńaaaa co za prawnik się podjął reprezentowanie takiej osoby... :P
OdpowiedzUsuńI od Pediatry o tym, że w domu nie mogą być dywany/wykladziny bo syn ma czeste przeziębienia, a dywany to zródło kurzu, bakteri, brudu, roztocza... i problem się rozwiąże:)
OdpowiedzUsuńTo od alergologa bardziej, wiarygodniejsze będzie :D
OdpowiedzUsuńA ja proponuję wystosowac pismo o nachodzenie i nekanie;D takiego nachodzenia to sie dopiero psychicznie nie da wytrzymac!
OdpowiedzUsuń