poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podumowanie i postanowienia

Jak oceniam ten rok? Mogę powiedzieć że był to rok wielu zmian i dużej ilości wiedzy.

Ocena: ja jak to ja wiele pomysłów na siebie, wiele zmian i nowej wiedzy;) 
  • Przede wszystkim to, że świat się nie skończył :)
  • dowiedziałam się, że nie należy samej robić sobie rudego koloru włosów, 
  • że mam więcej cierpliwości niż wcześniej,
  • że nasze mieszkanie zupełnie nie odpowiada Małej Programistce i życzy sobie remontu... 
  • że postanowiłam sprawdzić siebie - i się sprawdziłam z rezultatem który zaskoczył wszystkich( mimo że nie zdecydowałam się na studia na Akademii Sztuk Pięknych - to dla mnie sam jest to duży sukces)
  • zdecydowałam się na szkołę - tak, tak o tym jeszcze nie było, ale Żona Programisty ma zamiar być kosmetyczka -  całkiem jej się to podoba i się sprawdza;)
  • że  Mały Programista uwielbia jazdę pociagiem i spanie w namiocie na Woodstok'owym polu namiotowym.
  • poznałam przez ten rok wiele wspaniałych ludzi, którzy mimo, że są bardziej wirtualni to mają wielki wpływ na moje życie - to z nimi dzielę się swoimi smutkami, radościami, pomysłami:).  
  • największym sukcesem tego roku okazuje się być Mały Programista - z każdym dniem widać efekty pracy mojej i logopedy, coraz więcej mówi! i coraz bardziej zrozumiale;) 

Postanowienie;
1.  postanowiłam jednak iść w kierunku jako takim artystycznym - nawet spełnie się w swoim sadystycznym usposobieniem - jeżeli pamiętacie postanowiłam robić w przyszłości tatuaże - moje postanowienie wiec - ZROBIĆ KURS I BYĆ W TYM ZAJEBISTA!
2. wybrać się do lekarza z moim nadgarstkiem (już 3 lata czeka)
3. może rzucić palenie - ale to wyjdzie w praniu:) (co roku sobie to obiecuje...
4. spełniać się zawodowo - czyt. znaleść pracę ktorą będę lubić, i będę mogła się w niej spełniać... 
5. zrobić dodatkową szafę :P
6. naprawić sławetne gniazdko w sypialni - wiąże się to z gruntownym remontem mieszkania
7. Chciałabym być lepszą żoną i matka - mimo że i tak jestem zajebiaszcza.





 

Posiłek

Tyle ze w miejscu kota wstawcie Małą Programistkę:)

sobota, 29 grudnia 2012

Konfident

Jak tak to, to Mały Programista chodzi z Małą Programistką i mam co chwilę informację co Małe Programistka robi... Mały konfident nawet nie dawał jej przejść przez przedpokój bo najpierw musiałam być poinformowana "Mama Lili idze tam"...
Ale gdy Mała Programistka siedziała w kiblu, a Mały Programista jej towarzyszył to nawet nie było słowa o tym co tam się dzieje... oj a działo się, działo... Mała Programistka postanowiła udowodnić mamie, że gdzie woda tam można się bawić... tak więc ręce w kiblu... i chlapie na całego...
A co na to konfident - miałam wrażenie, że udusi się ze śmiechu...

piątek, 28 grudnia 2012

Inka am am

co to jest Inka am am? - ryk w sklepie, w domu, ryk wszedzie bo dziecko ma zachciankę a Żona Programisty nie wie czego dziecko chce!
Az do dziś wieczora: MANDARYNKA!

Stokrotka

Programiście wlaczyło sie dziś I love do Małej Programistki:
Programista: no co ty moja stokrotko, mama zobacz jaka śliczna jestem, mam taki śliczne oczka, buzia mi sie uśmiecha... 
Żona Programisty: mhm...
Programista: czy nie bylo by super zeby ona juz czas byla taka. Juz jest mobilna, częściowo komunikatywna, taka maluśka slodziak...
Żona Programisty: tak kochanie moze byc taka mala ale najpierw nauczy sie zmieniać jej pieluche z kupa to będziemy mogli dyskutować...

Jak ona to robi?

No właśnie jak ona to robi? Normalnie, to trzeba w tego tłuścioch wciskać spodnie bo brzuch za duży... zresztą ze ściąganiem spodni jest tak samo... a ta jędza mała sama ściaga przez sen z siebie ubranka - spodnie to już norma ale jak bluzki zakładane przez głowę?! NIE MAM POJĘCIA!

jakieś pomysły by dziecko w nocy nie marzło? mnie już przyszło do głowy przyklejanie taśmą spodni:P

tak, tak głowa powinna być z drugiej strony:P

wtorek, 25 grudnia 2012

Gwiazdor hojny gość:)

1/2 świąt za nami więc podsumowując Wigilijną kolację i pierwszy dzień świąt;)

Wigilia - jak najbardziej rodzinna -
 - Mały Programista - niestety pokazał różki i kolację spędził na kolanach  Teściowej Programity a później w kuchni jedząc pierogi wyjaśniając, że On się wstydził(?!) dziadzia, ujka amila, Baby ał ał.
- Mała Programistka -  była nieszczęśliwa bo wyrodna matka kazała jej chodzić i niewygodnej sukience... bo przecież jak Ona ma jeździć autami gdy sukienka ma za duży rąbek i tiul włazie w kółka...
Jak zawsze na Wigilii królował barszcz Baby ał ał (oczywiście kreacja małej Programistki musiała zostać oznaczona barszczykiem... ) , sałaka baby aki ( Prawie wszystkim smakowała z wyjątkiem Małej Programistki w ryżu i w orzechach była Ona, Żona Programisty, Programista,1/2 stołu, zahaczając o dziadzie:)), ryby dziadzia ( Żona Programisty niestety jadła ją już na zimno, bo Mała Programistka zrobiła awanturę że (kolejny raz wyrodna matka) za wolno szuka ości daje jeść)... tak więc Żona Programisty w te święta nie miała okazji się nażreć jak prosiaczek:)))) a i zapomniałabym Żona Programisty nie miała okazji pochwalić się serowymi i imbirowymi ciasteczkami... dlaczego? bo zostały upieczony za wcześnie i zostały zjedzone przez resztę domowników...

Jak już mówiłam Gwiazdor był bardzo hojny:
Bardzo polecam tą zabawkę - chodź w praniu wychodzi, że powinien ją dostać Mały Programista bo był zachwyconym tą zabawką. Ale Małej - nie ukrywając jej skłonności sadystycznych - najbardziej podoba się młotek :) :)

Szał tegorocznych świąt;) Prababcia Małych Programistów spełniła swoje dziecięce marzenie;) A dzieci? Mały Programista zachwycony prezentem  - koń imieniem "aśka" (Baśka) został nakarmiony makówkami, zjadał Mała podzieliła się ciastkiem:) ale i dorośli mieli radochę bo koń nie tylko się buja ale również wydaje dźwięki, rusza pyskiem, i macha ogonem(!) - pewnie jak Koń przyjedzie w następnym transporcie od babci to dostaniemy kolejne pismo od adwokata sąsiadki tym razem KOŃ JEŹDZI PO MIESZKANIU - dla niewtajemniczonych - >>TU<<:)

Klocki ukochana zabawka Małego programisty nie obyło się od tłumaczenia ze klockami się nie śpi:)


Tą pozycję książkową dostała Baba Ał Ał... Bardzo przyjemna lektura:) POLECAM:) i kolejnych prezentów Prababci nie będę reklamować:) bo to były koniaki:)

Tą pozycję dostała Żona Programisty - jak przeczytam ocenię;) i też dostała alkohole;) tym razem winka;)

A dziś po powrocie do domu Mały Programista odnalazł jeszcze jeden prezent pod choinką ( tym razem u nas w domu bo matka (znów wyrodna) nie targała go wczoraj na wigilie - by mieć święty spokój i nie musieć składać/rozkładać/składać) - i tak przez cały wieczór Żona Programisty i Programista byli uraczani pizza, frytkami, hamburgerem, herbatą i kawą i nawet kompot się udało upolować:) tak więc teraz poszukuję zdrowej żywności by Programista nie karmił nas samymi fast food'ami:)


reszta prezentów nie była godna uwagi bloga:)


Jako że nie było wcześniej okazji:
WESOŁYCH ŚWIĄT !!! Życzy Rodzina Programistów:)









padu padu

Zona Programisty: a co z dzieciorami? trzeba jeszcze ich spać położyć...
Programista: hmmm... poczekamy az same padnom a późnoj ich sie tylko pozbiera... 
Żona Programisty: ...

(Po 1,5 h )

Mała Programistka poszła sama (?!)... tak, sama, samiutenka... do swojego lozeczka i zasnęła... nawet nie trzeba bylo jej zbierać z podłogi. ..

środa, 19 grudnia 2012

Mały Programista opowiada bajkę....


Żona Programisty wpadłam na genialny pomysł jak zachęcić Małego Programistę do mówienie:) Mała Programistka poszła na popołudniową drzemkę, a Ja z Małym Programistą do sypialni:

Żona Programisty: a to może opowiesz mamie bajkę?
Mały Programista: jaaa?!
Żona Programisty: No a kto... opowiedz mamusi bajeczkę...
Mały Programista: nooo ok.... Mama ŁAAAAA....!
Żona Programisty: a to o jakimś potworze będzie?
Mały Programista: Mama Ciiii... Łaaaaa... Ik... ma eby... eska w lesie.... odzi... ŁAAAAAAAA!!!
Żona Programisty: w lecie mieszka ten potwór...?
Mały Programista: Mama!!! Nieee... Am jeść babe... masując swój brzuszek
Żona Programisty: i co potwór zrobił z babeczką?
Mały Programista: Ekinka asz do dom baba... ekony. baby niem, ŁAAAAAaaa...  oszyczek... mniam...
Żona Programisty: ... no i co było dalej...
Mały Programista: Ik emby, - am, am... uże ucha!!! uchać... Uży buch, dukie ece.... oka małe... IK am ekinka... ołnierz  bam, bam, bam, bam itolet... Ik bam bleeee baba ekina... Oniec!


Ja dopiero po chwili załapałam o czym to bajka. A czy wy wiecie?:>









wtorek, 18 grudnia 2012

Programista i jego drugie dziecko

Programista miał za zadanie położyć spać Mała Programistke

Żona Programisty: nie dałeś jej zadużego smoka do tej butelki? bo to nie jest normalne, że się krztusi...
Programista: to jest moje drugie dziecko więc możesz mi się przestać wtrącać! wiem jak je się obsługuje...
Żona Programisty: no ok, pytam tylko bo się krztusi... wiec myślałam że dałeś za duży smok...
Programista: no to już nie myśl! (i foch na całego)
  kilka minut później... ( Żona Programisty nasłuchuje z drugiego pokoju)
 Programista: Niunia, a czemu ty nie chcesz jeść? czemu się wygłupiasz? jedź ładnie... Ku*wa! Nie ten smok! Mama daj nam z mniejszą dziurką...
Żona Programista: bhahahahahaha...:D
  

Sontanie w wykonaniu Małego Programisty

Gdy już mieszkanie wyglądało jak jedna wielka bawialnia i nie pomagały prośby, groźby, i przekupstwo... Żona Programisty postanowiła sama to posprzątać... Małą Programistkę wydelegowałam do pokoju dzieci, Małemu Programiście włączyłam bajkę...

Mały Programista: WOW! mama, brawo.... abawk sontasz... brawo... mama brawo....
Żona Programisty: ... (myśląc: zaraz Cie uduszę...)
Mały Programista: Mama! tam ocek! (pokazując paluchem, że klocek leży pod stołem...)
Żona Programisty: to może mi go podasz?
Mały Programista: nieeee... mama sonta... ja ajka...
Żona Programisty: no to oglądaj tą bajke, a Matce nie przeszkadzaj!


chyba muszę też w swoją apteczkę zainwestować bo uspokajaczy w niej brak...











poniedziałek, 17 grudnia 2012

Romantyzm w wydaniu Programisty

Programista ma wychodne i informuje że mam na niego nie czekać..
(...)
Programista: możesz się zamknąć, mam ze sobą klucze...
Żona Programisty: nooo...
Programista: ale weź się zamknij, bo jeszcze mi cie ukradną ... a jeszcze troche cie kocham i szkoda by było...
Żona Programisty: aha... tez cie kocham...


Czemu mam wrażenie ze ten dialog to prawie jak Mój i Programisty?


piątek, 14 grudnia 2012

spokój i zrozumienie...

Godzina 23:30
Żona Programisty: dla czego On jeszcze nie spi...
Programista: Dlaczego Wojtusiu jeszcze nie spisz...
(15 min poźniej)
Żona Programisty: czemu on dalej nie spi!
Programista: no przecież pytałem go ... to mi nie odpowiedzial...
Żona Programisty: ....
która się uczy zaocznie:D:D:D
 

czwartek, 13 grudnia 2012

Fiona

Po dzisiejszym dniu odwołuje wszystko co mówiłam o moim dziecku - Czy ona nawet w swoje urodziny usiała dać popalić matce...

-  rozsypała wszystkie ciastka ze stołu, i rozdeptywała/ wcierała i każdy mebel...
- wylała syrop który znajdował się na biurku (jak do dopadła nie wiem?) i oczywiście musiała się w nim wyciapciać...
- poszła więc do kąpieli - i co? niespodzianka w wannie... tak wiec szybkie mycie pod kranem...
- oczywiście pomagała przy sprzątaniu podłogi po syropie... tak wiec kolejne myju, myju...

a na koniec po całej akcji sprzatająco-myjącej okazało się, że w piekarniku dalej jest biszkopt! może powinnam powiedzieć BYŁ... piękny czarny... twardy jak kamień...

ale udało się zrobić mimo wszystko torcicho :)




W prezencie od rodziców drobiazg:




Jak przystało na księżniczkę zestaw dla księżniczki - ale czy nie macie wrażenia że do niej to nie pasuje? Chyba powinna być tam bardziej Fiona - bo to moje dziecko takie Ogr'owate nieco:P

a tu księżniczka:



 A gdy już wyszalała się - matkę prawię doprowadziła do zbiorowego samobójstwa (tak, tak zbiorowego... bo matka dziś kilkanaście razy wyszła z siebie)... to skonczyła tak:

uf... poszła spać...




13.12.11

13.12.11 - czy to nie jest super data... przynajmniej prosta do zapamiętania (dla co poniektórych - Programista się do nich nie zalicza...)
Jest to 30 rocznica wprowadzenia stanu wojennego ...

No i NARODZINY MAŁEJ PROGRAMISTKI...  wspominając jak to było rok temu... Gdy byłam świeżo upieczoną Żoną Programisty:) to, że całe moje życie toczyło się w koło jednego Małego Programisty... przeprowadzka do własnego mieszkania (już bez Mamy i Ojca Programisty). A tu teraz, cały swoj czas/ miłość przyszło mi podzielić na dwoje! Było wiele obaw, chwil zwątpienia i ale i wiele radości, miłosci...


12.12.11
chwile gdy poczułam pierwsze skurcze, bardzo delikatne i prawie przez pół dnia je ignorowałam... aż po południu postanowiłam że pojadę to sprawdzić... w miedzy czasie wstapiłam jeszcze do babci na pierożki z mięsem. Dodajmy, że sama z Małym Programista i mama musiałam dojechać autem.
Gdy już doczekałam się tego mojego chłopa pojechałam (znów ja prowadziłam) do szpitala... jeszcze miesiąc przecież wiec pewna swego, to tylko skurcze przepowiadając poszła i SZOK!
KTG podłączone skurcze słabe:
Położna: i z czym ty tu do nas przychodzisz:)
Żona Programisty: ostatnio też miałam takie skurcze a kilka godzin poźniej miałam W. w rękach;)
Położna: a to dobrze że Pani mówi:) zaraz przyjdzie lekarz i zbada i podejmiemy decyzję co dalej... bo sama Pani wie to trzeba to poważnie wszystko przemyśleć...
Żona Programisty: no ok.
Przyszedł lekarz zbadał (3 palce), zrobił usg... sączenie wód... przeczytał kartę... - 35 tc - Mogę Panią przyjąć ale to będzie wcześniak, wiec nie wiadomo jak to będzie i może się okazać że będzie Pani jeździć do dziecka do Częstochowy... tak więc lepiej - żeby Pani pojechała do CSK lub do Tychów... bo tam maja odziały dla wcześniaków...

No wiec Tychy.
Szpital jak szpital, próba zatrzymania akcji skończyła się na niczym... No więc rodzimy...
W głowie sto tysięcy myśli: Jak to?! Już? teraz? zaraz? a święta? a przygotować wszystko? a posprzątać? NIEEEeeeee!!!!!
Lekarz: Imię i nazwisko przepisujemy z karty...
Żona Programisty: ale ja już nie jestem pod tym nazwiskiem...
Lekarz: jak to? wszystkie dokumenty sa pod Paniśkim...
Żona Programisty: tak, bo nie zdążyłam wymienić...
Lekarz: bo to się robi od razu prosze Pani...
Żona Programisty: tak wiem, ale nie mamy jeszcze aktu ślubu bo ślub był 10 dni temu...
Lekarz: aha... No to sobie Pani dzidziusia wytańczyła... ale i tak dzidziuś urodzi się więc pod Paniskim... (fack! A mogliśmy poczekać z tym ślubem... bo i tak wyszło jak zawsze;P)

i tak czekałam godziny mijały skurcze takie jak to zwykle prawie nie wyczuwalne... poprosiłam o piłke, poskakałam, zrobiłam sobie prysznic... kolo 1 w nocy powiedziano że mam się położyć, na sale... i rano bedziemy działać no chyba że coś się zmieni do tego czasu... wiec poszłam... spać nie mogłam... jeszcze Programista namieszał mi we łbie...
Programista: to może jednak Michasia?
Żona Programisty: całą ciąże miała być Nina, a ty mi teraz na porodówce imię zmieniasz...?! no chyba cię pogrzało dziewczynko:P

godzina 8 rano obchod ja sobie spokojnie leże... pan dr. opadł się delikatnie na brzuchu i i polała się znow delikatnie woda...

Dr: Panie idzie rodzić... ja nie wiem co Pani tu jeszcze robi...

No więc znów wróciłam na porodówkę... no i coś tam ruszyło! w miedzy czasie kilka sms'ów poszlo w świat... i zaczeło się... woda się polała... położna ZIELONE! rodzimy i to już podkrecenie kroplówki... i chop...
10.40 moje dziecko przyszło na świat:
Położna: proszę zobaczyć jaka śliczna kruszynka 
Żona Programisty: a dla czego ona nie płacze!
Położna: powinna się pani cieszyć ze taka spokojna... (taaaa... bardzo teraz spokojna;P)
Żona Programisty: a ma wszystkie paluszki ( nie wiem co mi się zrobiło, że akurat o paluszki zapytałam)
Położna: tak wszystkie Paluszki ma - raz, dwa, trzy (...) dwadzieścia...
I zabrali mi ją... na badania... i do inkubatora... dostałam ją dopiero 20 grudnia i wyszliśmy od razu do domu....

ta, wcześniak 2990 i 50 cm;P


Poród wspominam dobrze... mimo strachu zielonymi wodami... ale to czekanie... to okropne czekanie na to aż dadzą mi dziecko gdy wszystkie mamy  w kolo mają swoje maluszki...

Teraz podsumowując ten rok - jestem zadowolona z tego jakie kochane mam dzieci... Nina nadała nowy wymiar temu co w nim się dzieje...  Mały Programista nas rozpieścił bo był BARDZO BARDZO grzecznym dzieckiem za to Mała Programistka Rozpierducha chodząca... i jej te kochane miny... czego się przy niej nauczyłam...? Miłości ale takiej innej, nie chłopieńcej... co zyskałam... dziewczęcość... zawsze byłam chłopczycą... a teraz odkrywam zamiłowanie do lalek, sukienek, spineczek... zrozumiałam, że da się kochać oboje dzieci tak samo... jestem pełna nadziei i radości, że mam domu taką "małą" zdrowa kobitke... która charakterkiem dorównuje mamusi - wiecie chciałabym mieć taka małą kopie siebie (na co pewnie Programista nie będzie się radować)... ;) 


A i dzięki Niej poznałam wiele, wspaniałych ludzi - Dziękuję wam  na spędzenie ze mną całej ciąży, i tego roku - mam nadzieję że przynajmniej w pewnymi osobami ta znajomość przetrwa na lata.
 










środa, 12 grudnia 2012

wtorek, 11 grudnia 2012

Mały Programista Artystą

Szukając zajęcia Małemu Programiście postanowiłam namalować z nim obrazek - ale nie taki tam obrazek na kartce tylko na blejtranie...

1. Żona Programisty wyciągnęła cały swój arsenał farb i blejtrame


2. zrobić szkic i zaczynamy od nieba:
 2. Namalować trawę, krzaczory i skończyć niebo...
 3. robimy szmatką chmury:
 4. czas na pokolorowanie auta:

 a oto i karteka


* Mama pomogła tylko domalować gałązki na krzaczorach...

czwartek, 6 grudnia 2012

Neurologa - wyniki:)

Wczorajszy post wyparł najważniejszą informację tego tygodnia: wizyta u neurologa zakończyła się skierowaniem na rehabilitacje, sierowaniem na USG i najwżniejszym stwierdzeniem "BRAK ZMIAN CHOROBOTWÓRCZYCH"!!!!
Kamień z serca:):):)

środa, 5 grudnia 2012

Prawie jak "Dla czego ja?" lub "Ukryta Prawda"

Mały Programista jest dzieckiem żywym, i poruszającym się, bywa że czasem głośnym...Najczęstrze jego zabawy to drewniana ciuchcia z Ikei, lub resoraki... bywa ze leczy mnie albo kogoś kto jest w domu... bywają kłótnie między nim a Niną. Jednak zawsze jest to tylko chwila... bywa że się przewróci stołek, tory wypadną mu z ręki, albo resoraki maja wypadek i jest bam...
Programista człowiek pracujący, siedzi na kanapie (nie na krześle) i pracuje do późna... bywa, że nawet i do 4 rano a o 6.20 jedzie do pracy....
Mała Programistka, jak to ona, lubi zrobić rozpierduchę... ale też wszystko w granicach normy... teraz może wydaje nieco więcej hałasu jeżdżąc swoim niemieckim popychaczem... ale tez nie jest to nie wiadomo jaki hałas.

Jednak Nasza kochana i ulubiona sąsiadka z dołu uważa inaczej...
- X lat temu (gdy w naszym mieszkaniu mieszkała jeszcze babcia) a Żona Programisty była jeszcze dzieckiem - czy może Pani uspokoić wnuczkę bo głośno biega...
- 7 lat temu gdy Teściowa Programisty tam mieszkała (z psem) - czy może Pani coś zrobić z tym psem gdy chodzi po mieszkaniu stuka.... Na co Tesciowa Programisty: tak mogę założę mu kapcie ;)
- 4 lata temu wynajmowaliśmy to mieszkanie - telefon był prawie co tydzień - Lokatorzy znów się głośno zachowują! Proszę coś z tym zrobić!
- Wynajmujący się wyprowadzili "Pani M. jak ja się cieszę, że będzie Pani tu mieszkać, już wreszcie skonczy się problem z wynajmującymi..." Pierwsza myśl Żony Programisty... kocieto nad tobą będzie mieszkać dwoje dzieci... co ty gadasz? Wprowadzka nie trwała długo... i wizyta sąsiadki okazała się bardzo szybka... Pani M. ja bardzo proszę nie szuarcie krzesłami... (krzesła zostały podklejone)  mimo to pojawiła się kolejny raz...Proszę coś zrobić z tymi krzesłami - dywanik?... Dywanik się pojawił...Mały Programista: miał łóżko przy kaloryferze... Pani M. niech dziecko nie kopie w kaloryfer - łóżko zostało przeniesione... Nawet pralka Pani przeszkadza jak wiruje... no i tak pojawiała się przynajmniej kilkanaście razy...  nawet stukała w kaloryfer, gdy nasze łóżko kilka razy za hałasowało przy wiadomej czynności...

Tydzień temu też:
Sąsiadka: Pani M. prosze coś zrobić z dzieckiem on tak strasznie głośno się bawi...
Żona Programisty: ale co ja przepraszam mam z tym dzieckiem zrobić? jest przeziębiony i nie ma możliwości wybiegania się na dworze/przedszkolu...
Sąsiadka: ale ja nie mogę psychicznie tego wytrzymać...
Żona Programisty: to przepraszam bardzo co mam zrobić? przywiązać dzieci do kaloryfera?
Sąsiadka: no do kaloryfera może nie... może wykładziny?
Żona Programisty: nie wykładzin nie będzie w tym domu... A z dziećmi przepaszam co mam robić?
Sąsiadka: Nie wiem... niech będą cicho...
Żona Programisty: nie ma 22:00 wiec dzieci narazie będą się bawić...
i Pani Sąsiadka się obraziła i poszła... olałam sprawę i czekałam na kolejną wizytę...

No i była wizyta: ale nie sąsiadki tylko listonosza a w liście:
"... Zgodnie z art. 144 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964r. Kodeks cywilny (Dz. U. z 1964 nr 16 poz 93 zm) właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

W przedniotowym stanie faktycznym Państwa lokal mieszkalny bezpośrednio sąsiaduje z lokalem mieszkaniowym mojej mocodawczyni. Hałas powodowany przez Państwa syna (bieganie,Jazda na roweże, jeżdzenie samochodzikami, rzucanie zabawkami w panele, stukanie w panele itp.) zakłóca mojej mocodawczyni korzystanie z lokalu mieszkaniowego i znacznie prz
ekracza się granice poza ktorymi działania te przestają być uprawnieniem wynikającym z własności, a stają się działaniem bezprawnym. Moja mocodawczyni ma prawo do spokojnego korzystania w swoim lokalu mieszkalnym i nie można wymagać od niej znoszenia ciągłego hałasu o tak dużym natężeniu.

Moja mocodawczyni ma swiadomość że Państwa syn jest małoletni, ale mają Państwo możliwość podjecia działań eliminujących, stopień natężenia hałasu poprzez np. położenie wykładzin. W przypadku nie zaprzestania naruszeń w terminie 31 grudnia 2012. Ktory powinien być dla Państwa wystarczającym do Podzięcia działań eliminującuch stopień natężenia hałasu moja mocodawczyni bedzie zmuszona wystąpić do sądu o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń, co narazi Państwa na koszty procesu."
Tak więc... boję się strasznie pani sąsiadki.... ojojoj... pora dopisać na to pismo...;)


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozwiazanie Candy

Maszyną losującą był Programista: wybrał nr 8 -Ilona K

Wygranej GRATULUJEMY!

Proszę o kontakt z danymi adresowymi na: mj.tarnowska@gmail.com

1 rok bycia Żoną Programisty

To już rok, jak Żona Programisty przestała być Panna... a jak to się stało, a stało się przez hormony!!! tak bo inaczej nie można tego nazwać!:)

Termin 16 czerwca 2012 ale nie, Żona Programisty pewnego paździenikowego wieczory się odwidziało
Żona Programisty: a może przełożymy ślub, tak żeby Mała Programista urodziła się slubna??? (teraz się z tego śmieje, ale dowiecie się dla czego za 10 dni:))
Programista: no ok... (jak zawsze mogłam liczyć na pełne zdanie;))
No i zaczęłam myśleć, szykować, rezerwować... i tak 3 grudnia (w 8 miesiącu ciąży) przestałam być Panną, a stałam się Żoną Programisty:):)
 A o to i krótka fotorelacja:


















Jest pewnie parę rzeczy, które bym zmieniła w ceremonii, weselu... ale i tak uważam to za najpiękniejszy dzień w życiu ( nie licząc narodzin Małych Potworów)


A czy jestem szczęśliwa? tak... tylko byłabym bardziej gdyby szafka ktorą miał skrócić była skrócona już miesiąc temu...


 Zdjęcia zostały wykonane fotografa: Marcina Chałupkę