czwartek, 4 grudnia 2014

The Sims

Programista: Pograł bym w Simsy
Żona Programisty: to sobie włącz...
P: Ale to będę musiał ich pilnować, żeby sexili się, chodzili do pracy, i w ogóle... za duży zjadacz czasu.
ŻP: to prościej ci włączyć POU ta telefonie.
...


środa, 3 grudnia 2014

Jestem wyrodną matka.

Są różne rodzaje miłości... taka bezwarunkowa którą dostaje każdy rodzić gdy na świat przychodni jego dziecko... Ja taką miłość dostała 2 razy - i dzieci są najważnieszę dla mnie - dla nich skoczyłabym w ogień... ale... no właśnie... i tu okazuję się wyrodną matka. Bo potrafię sobie wyobrazić jak by wyglądało moje życie bez Małych Programistów. Bez ich kłótni... zabawek... krzyków i ale i bez ich uśmiechów, ciągłych pytań, ich pomocy. POTRAFIĘ!
Czy jestem złą matką? czy to znaczy, że nie kocham ich wystarczająco?

 Jest miłość bez której nie da się żyć...  Ja o taką miłość walczyłam - nie była to (chyba) dla nikogo łatwa walka. I dla mnie i dla niego i .... ale udało się i też uważam to za miłość bezwarunkową... bo bez tego człowieka nie potrafię sobie wyobrazić życia... próbowałam... i skończyło się nie tak jak ja chciałam i jak on chciał... ale udało się życie toczy się dalej On u mego boku, (chyba) szczęśliwy, (chyba) kochający - mam nadzieję, że jeszcze bardziej. Ta próba umocniła mnie w przekonaniu, że są osoby bez których nie da się żyć, bez których życie traci sens. "jak się kogoś kocha, to pozwala mu się odejść" - ja kocham ale nie pozwoliłam... czy to znaczy, że moja miłość nie jest wystarczająca? Czy to, że okazałam się egoistyczną suką... źle o mnie świadczy?




Kocham dzieci staram się być dobrą matką, ale tak jak napisałam wyżej potrafiłabym spędzić bez nich czas... Na pewno było by ciężko, ale czy to znaczy, że jestem zła? Moje przemyślenie na ten temat jest takie... Miłość jaką ją obdarowuje... jest mądrą miłością... i odpowiednią ją "dawkuje" wszystkim członkom rodziny... bo kiedyś to ja będę żyć z Programistą a dzieci będą żyć swoim życiem... a ja nie chce stworzyć dzieci, które nie będą potrafiły żyć bez spódnicy mamusi. Ja muszę nie pozwolić w tej chwili by to co czuję nie uleciało, On też musi... Gramy w jednej drużynie? Mam nadzieję, że tak, i to będzie dłuuuugi mecz życia.


Ten tekst czekał na odpowiedni moment wydania - dziś są dwie okazję - pewna rozmowa i 3 grudnia

Oby ten rok Programisto był lepszym.






    

niedziela, 19 października 2014

Kiedy ma się dość, można zawsze prosić o pomoc.

Już 3 miesiące, miesiące które zmieniły w moim życiu wszystko, ale zacznę od początku.

Zawsze wydawało mi się, że jest to coś co mnie nigdy nie spotka, jednak spotkało... zawsze to miejsce było dla mnie tylko opowieściami z filmów...
Gdy tam trafiłam byłam na granicy, na granicy swojej drogi. chciałam być, ale nie mogłam, nie miałam siły, chęci. W sercu ogromny żal, dlaczego? Wydawało mi się, że jestem silna, że będę potrafić poradzić sobie ze wszystkim. Nie potrafiłam, chciałam ale nie mogła. Łzy, krzyk - to czułam, tym w tej chwili żyłam - a może już byłam na granicy śmierci? Chciałam chyba właśnie tego. Potrzebowałam pomocy - pomocy specjalisty, ale najpierw ktoś musiał mnie pokierować. Pomoc przyszła. Mama, która zawsze stoi gdzieś z boku i czuwa. Zadzwoniła i umówiła. Programista wsiadł 2 dni później do auta razem zemną. Pewnie sama bym nie pojechała. Diagnoza - szpital na CITO! Psychiatryk, o nie!! Wróciłam do domu, spakowałam rzeczy i wyjechałam żegnając się z dziećmi.
Gdy dotarłam przeraziło mnie to co spotkałam poczułam się jeszcze gorzej, teraz doszedł strach. Ludzie, ludzie którzy, żyli swoim światem, ale nie wyglądało to tak jak w filmach, ale mimo wszystko czułam, tą "magię". Na dzień dobry garść leków, łóżko. Programista był cały czas, a ja leżałam i nie miałam ochoty dalej walczyć. cały czas chodziło po głowie jedno i to samo. Zostałam SAMA.

Teraz po 3 miesiącach mogę, podziękować wszystkim, którzy przymnie w tedy byli i mną kierowali i pewnej osobie która wisiała ze mną na telefonie przez długie godziny.

Dziękuję.

Depresja, może trafić we wszystkich. Teraz to wiem. Teraz rozumiem, że to choroba. Choroba z którą można sobie poradzić.





środa, 8 października 2014

Spóźniać czy spaźniać.

Żona Programisty częściowo wraca... dajcie jeszcze trochę czasu na ogarnięcie pewnych spraw, które trzeba ogarną... i nabrać pewności, że Żona Programisty jest dalej Żoną Programisty... czas, tak teraz to jest najlepsze lekarstwo...

***

Dawno temu zostałam nominowana do pewnej zabawy przez Matka Wygodna... Ogólnie ich nie lubię, ale spodobały mi się pytania... bo przecież... hmmm... ostatnio ciężko odpowiedzieć na jakiekolwiek

1. Skąd nazwa twojego bloga?

No chyba jasne dlaczego taka a nie inna...
2. Ile masz lat? 
25 

3. Marzycielka, czy cyniczka?
Chciałam być marzycielką, i chyba gdzieś tam nią jestem, ale życie codzienne zbyt mnie przytłoczyło, dało kopa żeby żyć tylko marzeniami. chodź były chwilę, że to właśnie marzenia jeszcze trzymały mnie przy egzystencji.

4. Najbardziej niezdrowe żarcie, za które dasz się pociąć, to...?
Żelki

5. Gdzie spędzasz(łaś) w tym roku wakacje? 
psychiatryku;)

6. Muzyka, przy której cię nosi. 
Katarzyna Groniec (w ostatnim czasie jest moim ulubionym wykonawcą) a tak to starocie rocka, no i to co kocham najbardziej SZATANY:P

7. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu.
jeżeli mam możliwość cofnięcia czasu? na pewno podjęłabym inne decyzję, stałabym się inna kobietą, i pewnie nie miała jeszcze dzieci.


8. Najmilsze wspomnienie twojego dzieciństwa.
Dziadek, wspominam jak stał fotel w miejscu w ktorym teraz piszę przy biurku tą odpowiedz, ja siedziałam u niego na jednym kolanie i oglądaliśmy programy przyrodnicze, albo jak mnie zabierał z ulicy (w Katowicach) i jechaliśmy nad morze.

9. Jak będę stara, to... 
kupie sobie motor ;)

10. Wymarzony weekend, to... 
cisza.

11. Przyjaźń czy kochanie? 
i to pytanie przekonało mnie do tego, żeby odpowiedzieć na tą zabawę. Ostatnie miesiące udowodniły mi, że nic nie jest takie łatwe - chyba w i jednym i drugim nie jestem zbyt dobra. chodź wydaje mi się, że jedno przeplata się z drugim żeby być dobrym kochankiem trzeba być też przyjacielem, a żeby być dobrym przyjacielem trzeba kochać drugiego człowieka (bo jak się kogoś nie kocha - to jak można mu iść z pomocą bez interesownie). tak więc dla mnie od powiedzią jest "CZY"

Kogo nominuje:
nikogo nie chce nikogo zmuszać - te pytania jako egocentryczka traktuje jako terapię... jak ktoś chce nich odpowie na te same pytania.

niedziela, 20 lipca 2014

Endorfiny

Kryzys coś co się w pojawia w związku... ale jakim kosztem? Dla nas obojga chyba ZA DUŻYM...

Teraz się układa?

Wydaje mi się, że tak. On jest stał się czulszy, bardziej przystępny... ja? ja też się zmieniam... mam nadzieję, że na lepsze.
Obietnica spokojnego życia, w rodzinie, bez rozstań, bez osób trzecich, tylko MY cała nasza czwórka... SZCZĘŚLIWI... to mnie uspokaja... czuję się wreszcie od kilku miesięcy spokojniejsza...

Programisto kocham Cię, a Ty kochaj mnie jeszcze mocniej niż teraz.



poniedziałek, 14 lipca 2014

Noże.

Programiści zakupili sobie zestaw noży - funkel nówka nie śmigane z tesko... nic by w tym nie było dziwnego ale:

Programista: fajne, można je zabrać... w razie czego będą jak byśmy się chcieli pozarzynać...
ŻonaP: tak, kochanie a myślisz że po co je kupuje;)

Dziś noże oglądał Mały Programista i oceniał ich "dizajn":
MałyP: wow, fajne, eleganckie jak z warszawy...
P: o.O


sobota, 5 lipca 2014

***

Czym jest miłość?

Od kilkunastu tygodni zadaję sobie to pytanie.

ale najbardziej boli to gdy tydzień wcześniej pisze się o miłości - dla czego człowiek decyduje się na ślub... a po tygodniu dostaje się kopa w dupę...
Serce boli. Bardzo boli.

sobota, 28 czerwca 2014

Przed ołtarz - nie dla dziecka.

Pojawiły się dwie kreski, płacz, rozterki, strach! Wielki strach. Czy chciałam tych dwóch kresek? Nie chciałam, ale stało się pojawiły się w momencie w którym nie miałam już wyboru... Przekazanie tej wieści rodzinie, nie należało do przyjemnych, krzyk, dużo krzyku! Daliśmy radę. Następnym problemem był Ślub. o! tak, ślub którego nie chciałam. Zapierałam się rękami i nogami, żeby tylko nikt nie zaciągał mnie przed ołtarz, na szczęście Programista nie naciskał... tylko rodzina, rodzina pchała a ja walczyłam.
Wywalczyłam.
Dlaczego miałam w wieku 19 lat brać ślub czy nie starczy mi to, że będę mamą którą tak do końca nie chciałam być? Po co mi małżeństwo? Czy tylko po żeby dziecko miało rodzinę? A czy bez tego papierka nie posiada jej?  - Nie! -  Rodzina jest w tedy kiedy jest miłość - bez papierków, białej sukni i nowego nazwiska. W wieku 19 lat (przynajmniej ja) nie byłam gotowa na takie decyzję, a co jeżeli zamieszkamy razem - i będziemy mieli ochotę się pozabijać? rozwód? i wieku 20 lat będę rozwódka? super! o niczym innym nie marzyłam, jak mieć na koncie dzieciaczka, ślub i nawet rozwód brakuje tylko żeby stała się wdową - no ale wszystko było możliwe, gdybyśmy się z Programistą nie dogadali.
Po 3 latach dorosłam, i była to świadoma decyzją - po doświadczeniach jakie razem mieliśmy okazję z Programistą przejść, CHCIAŁAM! Czy dla Papierka? nie - bo przekonałam się nawet w urzędach nie jest mi to potrzebne. Poprostu chciałam stać się Panią, Żoną Programisty.
czy była to słuszna decyzja? przekonujemy się o tym każdego dnia - gdy są lepsze i te gorsze dni. 

sobota, 21 czerwca 2014

Niania na wagę złota.

Nasza nas opuściła... smutna wiadomość ... ale co zrobić... każdy chce się usamodzielnić... Zatrudniając Panne M. nie liczyłam na zbyt wiele... na to, że możne się tak zaangażować, że pokocha dzieci (bo chyba je pokochała)... no ale cóż... myliłam się.

Panna M. mimo młodego wieku i średniego doświadczenia... przyjęliśmy ją... czas nas gonił była potrzebna na już! okazała się strzałem w 10! Dzieci po pierwszym dniu uwielbiały ją... Pierwszego dnia otrzymała miano Cioci. Nie jeden raz okazała się, że uratowała nam życie w momencie kiedy trzeba było z dziećmi zostać...
Wydaje mi się, że oddała całe serce w opiece dziećmi...
Ile to razy, Panna M. uratowała słodka Mała Programistkę w momencie gdy ja miałam ochotę ją rozerwać na maleńkie kawałeczki... a Ona cierpliwie zajmowała się nią. Razem zmagałyśmy się z Problemem Małego Programisty... Mimo kilku wpadek z zaspaniem - chodź rodzinie Programistów częściej się to zdarzało.... to nie mogłam powiedzieć złego słowa... zawsze mogłam na nią liczyć, a dzieciaki maiły naprawdę fantastyczną Ciocie... teraz cierpliwie będziemy czekać, żeby nas odwiedziła po powrocie z zagranicy.

i wiecie co wam powiem To była właśnie tytułowa Niania na wagę złota.


A teraz nas czeka kolejna rekrutacja;)

wtorek, 10 czerwca 2014

Upalny dzień! KU PRZESTRODZE!

CZAS!
Wszyscy cierpią na jego brak.
Sama, jestem jego niewolnikiem, cały czas brak, praca - dwoje Programistycznych demony - Programista (trzeci demon) bywa, że jeszcze inne obowiązki się gdzieś pojawią!
Ale czy zapomniałam kiedyś o dzieciach? czy zapomniałam je odebrać z przechowywalni? NIE! Bo jest to mój PIEPSZONY obowiązek... nie jestem idealną matka - zapominam o wielu rzeczach: wizycie u lekarza, znajomymi - ale o dzieciach?! o tym, że mam je odwieść do przedszkola? odebrać? Zadrzyło się, że się spóźniłam ale to nie była moja wina lecz korków. A mimo wszystko czułam do siebie żal!

Cały post będzie odnosić się od >>tego<< wydarzenia - nie pierwszego zresztą!
Nie chcę oceniać człowieka, który zapomniał o dziecku i zostawił je w samochodzie.... NO ALE KU*WA! Miał je w samochodzie?! No więc jak? jak mogł zapomnieć zawieść je do przedszkola?! JAK!?
Jak człowiek dorosły może doprowadzić do tak strasznej sytuacji - przez własną głupotę? Roztargnienie?
A nie wspomnę o rodzicach którzy dla własnej wygody zostawiają dziecko w samochodzie pod sklepem - IDIOCI! BRAK WYOBRAŹNI! I SAMO ZACHOWANIA!

Nie potrafię się pogodzić ze śmiercią dziecka przez takie głupie postępowanie?! przez co?! brak wyobraźni...

RODZICE!
wyobraźcie sobie, że wsiadacie do samochodu, ktore stało przez 1 h na palącym słońcu bez klimatyzacji (ja nie muszę sobie tego wyobrażać bo codziennie wsiadam do takiego auta! PIEKARNIK! a teraz zamknijcie drzwi, i posiedźcie w nim 15 min! Jak się czujecie?? PIEKARNIK?! Ty jesteś dorosły... otwierasz okno, masz możliwość poruszania się, a co z dzieckiem? w foteliku, brak możliwości wydostania się... piecze się w tym pierakniku...


mimo wszystko lubię ten film - zawsze doprowadza mnie do łez. Może wy też polubicie... daje do myślenia, i pozwala na przemyślenie swojego postępowania.

 


Z tego postu zrobił się bełkot - nie będę go poprawiać bo przedstawia w tej chwili moją wewnętrzną BURZE! i chęć podejścia do takich ludzi i dania im w łeb!




poniedziałek, 2 czerwca 2014

Mały duży Problem

Mała Programistka od małego pokazywała, że jest dzieckiem charakternym... myślałam, że z czasem jej to przejdzie. Niestety na myśleniu się skończyło... Mała daje nam nieźle popalić. I mnie i Programiście brak już pomysłów na okiełznanie małego wirusa.

Obecnie mała Programistka - krzyczy! jeżeli coś nie jest po jej myśli - a bywa, że wszystko nie jest po jej myśli to w tedy AAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. i tak potrafi długo.
Nie ma łez, nie ma płaczu jest poprostu to AAAaaa... bywa też, że rzuca zabawkami ,bądź też chce bić nas.

Przyjęłam taktykę na stanie w kącie (czasowo staram się wykonywać to tak jak zalecała Super Niania z jeżykiem). efekt jest taki, że mała drze się przez 20 min? 30? a bywa, że dłużej...

No i to NIE! na wszystko jest NIE!

Jakiś pomysł w okiełznaniu Małej Programistki?
Bo brak mi już pomysłów.

środa, 28 maja 2014

Obraz.

Kiedyś Żona malowała nawet jej to wychodziło... kilka swoich obrazów ma w domu - jeden wisi w salonie, a drugi w sypialni 70x50cm Anioł.

Anioł - akwarela - tyle czasu spędzony nad nim matka - każde popołudnie przez miesiąc spędzała nad tym obrazem... i taki sentyment do niego pozostał... i to jeden z nie wielu obrazów ktore malowałam z taka inspiracją... och tyle wspomnień. tyle emocji.

no ale jak się posiada dzieci to sentymentów nie można mieć... bo wiecie bo można zrobić z obrazu:))) zjeżdżalnie;) o tak! i świetna to zabawa.... do momentu jak matka nie wejdzie do pokoju i zobaczy....
Oczy zapłonęły! ręka zaczęła świerzbić... powieka drzeć.

Żona Programisty: NO ŻEŚ K**** pogięło was już całkiem?!
Mała Programistka: O! MAMA! (słodki uśmiech)
Mały Programista: eeee... nie znaleźliśmy nic innego a bawimy się w plac zabaw. (słodki uśmiech)
Żona Programisty: ...

poniedziałek, 5 maja 2014

Mądrość dziecka.

Dziś będzie krótko, ale z kopem.

Słonko świeci... ptaszki śpiewają... a jak to w rodzinie /małżeństwie/ bywają chłodniejsze dni... ostatnio jest ich nieco więcej. Ja, bądź Programista mamy gorsze dni, niekiedy dzieci nie pomagają... w tedy wybuch.
Kiedyś obiecywałam sobie, że kłótnie nie będą odbywać się przy dzieciach... tak, obiecywałam. i co? bywa, że i one słuchają. Wtedy nie liczy się nasza dorosłość, spokój, obietnice dane tylko sobie, tylko emocje. Emocje które biorą górę. i co w tedy zrobić? a no mieć mądrego człowieka - a dokładnie Wirusa zwanego dalej Małym Programistą. (Jak wspominałam wcześniej MałyP mówi coraz mądrzej, coraz składniej.) no i jest to słoneczko, są te ptaszki, no i jest rodzina Programistów nie potrafiąca się dogadać. Emocje zagórowały już dosadnie. i co? jedno zdanie. JEDNO!

Mały Programista
- wy nie możecie się kłócić, jesteśmy rodziną!

A miałam wrażenie, że to my jesteśmy dorośli. Myliłam się!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Spokojne święta

Święta, święta i dupa rośnie...

Czy wspominałam że nie lubię świąt... i każdorazowo po takich świętach potrzeba mi 2 dni urlopu...
Te święta spędzaliśmy u Prababci małych programistów. mimo że z naszej strony nie było zbytnio przygotowań to Małe Programistyczne Wirusy (zwane dalej dziećmi) wykończyły wszystkich w odległości ok 500m. Mała Programistka której ultradźwięki były tak uciążliwe, że ciężko było skupić się na nawet na najmniejszej czynności. Nie wiem jak sobie poradzą z nią w przedszkolu. (tak, tak Mała Programistka będzie przedszkolakiem). 

Mały Programista - zaczyna etap sto pytań do... Od września zmienia przedszkole. Mamy rok! tylko rok na przygotowanie się do obowiązku szkolnego ( tak, mieliśmy okazję wyboru HA! znów ŻP miała farta i poszło wszystko po jej myśli)

Programista? 
... dalej gada z kotami (wygląda jak stara panna) albo gada z laptopem a i to jeszcze po angielsku:), ale za to wziął rozwód z PS3...
O z ciekawszych newsów? U niego w pracy jest olimpiada... miał wybrać konkurencje w której będzie brał udział - cieszyłam się, że będzie miał trochę ruchu - może siatka? może kosz? Pełna nadzieii, że może będzie miał jakieś ruch... hmmmm... i wybrał....


Piłkarzyki... 

O tak! zawsze w niego wierzyłam!


 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Mała Programistka

No więc jednego problemu pozbyliśmy się prawie całkowicie - teraz pozostają kwestie kosmetyczne - Mały Programista mówi.
Teraz przyszedł czas na Małą Programistkę... mała dalej ma opory... dalej tylko kilka pojedyńczych słów... ? oczywiście system ćwiczeń na tyle na ile da sobie Mała Programista jest wprowadzony.

no więc co dalej?
Zaczęliśmy od wizyty u pediatry dostaliśmy skierowanie do logopedy.
kolejny krok wizyta u logopedy.




ps. 3mać kciuki za piątek, piąteczek, piątulo.... nie, nie, nie chodzi o weekend chodzi o wyniki rekrutacji do przedszkola :) tak, tak... Mała Programista zmienia instytucję przechowującą dzieci:))))

środa, 26 marca 2014

Nieskończoność

Mały Programista: raz, dwa, trzy....dziewietnaście, dwadzieścia. A kiedy będzie nieskończoność?
Żona Programisty: a czemu pytasz?
Mały Programista: Hubert powiedział, że jest... to kiedy będzie nieskończoność?
Żona Programisty: aha, kiedy będzie to zapytaj taty.
Mały Programista: po co?
Żona Programisty: no bo chciałeś wiedzieć.
Mały Programista: Eh, Mamo! no przecież na końcu będzie.
Żona Programisty: ...



Małe Programistyczne potworki zwane wirusami, same złapały wirusa. tak więc od poniedziałku demolują mieszkanie na przemian z rzyganiem, sra*iem;) ale gorsze jest to że wirusy zainfekowały Programistę a jego firewall nie jest w stanie go postawić na nogi. na szczęscie już dziś jest w lepszej formie.

niedziela, 9 lutego 2014

Makrela

Makrela wędzona kupiona... Programista ją pochłania...
ŻP: zostaw mi tam trochę...
P: a co od niej bedziesz chciała...
ŻP: no mięso... czego więcej mogę chcieć od wędzonej zdechłej ryby?
....

piątek, 24 stycznia 2014

Wykład dietetyczny o cukrach

Dziś posadziłam Małego Programistę na przednim siedzeniu w samochodzie... bo nie mogłam otworzyć drzwi (nienawidzę zimy! czy mówiłam już o tym!) do samochodu z jego strony...

no i wyruszyliśmy w podróż go Mamy Programisty. Zatrzymałam się na stacji kupiłam Małemu Programiście Kubisie Play
- Mamo mniam... dobry... babcia kupuje mi ten soczek...
- Wiem, kochanie.
- Ty mi nie kupujesz...
- Kochanie, ja nie kupuję bo ten sok ma bardzo duzo cukru... i jest nie zdrowy... Wolę żebyś jadł owoce niż pił Kubusia.
- MAMO! Ale w soczku są owocki... ! DUZO Owocków.
- (matka uśmiecha się do siebie) Nie kochanie, w soczku tym jest nie duzo owoców... ale za to jest bardzo słodki. bo ma cukier... bo go słodzą jak herbatkę... a nie owockami ...
- Mamo..? a w jabuszku jest cukier?
- tak, kochanie jest dlatego jabuszka są słodkie ale taki cukier ktory jest zdrowy dla ciebie...
- a pomarańczka...
- pomarańczka też ma te zdrowy cukier...
- a alalas? (ananas)
- kochanie, chyba też
- to chyba czy ma.
- no jest zdrowy bo jest owockiem.
- a warzywka mają cukier?
- eeeee... no chyba też mają kochanie...
- kochanie, z tego co wiem to mają... bo np. jest burak cukrowy (biały) z ktorego robi się cukier.
- MAMO! nie ma białego buraka! jest cielwony!
- Kochanie jest pokaże Ci w książce... to zobaczysz...
- Mamo! nie oszukuj mnie jest burak czerwony - ja wiem lepiej bo jem go w przedszkolu!
- ...
- Mamo, a jest kolorowy cukier?
- tak kochanie jest np. brązowy robi się go trzciny?
- źnów mnie oszukujesz! nie ma bląziowego!
- kochanie jest nawet ostatnio był w domu. ale nie zwróciłeś uwagi na to.
- i tak ci nie wiezie.... a citlyna ma cukier?
- eeee... cytryna jest kwaśna... wiec... (no i zatkało matkę)
- ma?
- W. zobacz jaki łany las za oknem :P