sobota, 21 czerwca 2014

Niania na wagę złota.

Nasza nas opuściła... smutna wiadomość ... ale co zrobić... każdy chce się usamodzielnić... Zatrudniając Panne M. nie liczyłam na zbyt wiele... na to, że możne się tak zaangażować, że pokocha dzieci (bo chyba je pokochała)... no ale cóż... myliłam się.

Panna M. mimo młodego wieku i średniego doświadczenia... przyjęliśmy ją... czas nas gonił była potrzebna na już! okazała się strzałem w 10! Dzieci po pierwszym dniu uwielbiały ją... Pierwszego dnia otrzymała miano Cioci. Nie jeden raz okazała się, że uratowała nam życie w momencie kiedy trzeba było z dziećmi zostać...
Wydaje mi się, że oddała całe serce w opiece dziećmi...
Ile to razy, Panna M. uratowała słodka Mała Programistkę w momencie gdy ja miałam ochotę ją rozerwać na maleńkie kawałeczki... a Ona cierpliwie zajmowała się nią. Razem zmagałyśmy się z Problemem Małego Programisty... Mimo kilku wpadek z zaspaniem - chodź rodzinie Programistów częściej się to zdarzało.... to nie mogłam powiedzieć złego słowa... zawsze mogłam na nią liczyć, a dzieciaki maiły naprawdę fantastyczną Ciocie... teraz cierpliwie będziemy czekać, żeby nas odwiedziła po powrocie z zagranicy.

i wiecie co wam powiem To była właśnie tytułowa Niania na wagę złota.


A teraz nas czeka kolejna rekrutacja;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz