poniedziałek, 25 lutego 2013

Poniedziałkowe przemyślenia.

Miło być o wrzuszającym powitaniu Małej Programistyki swojego brata... miało być o tym jak piszczała na jego widok, jak cieszyła się i "biegła" do niego a nakoniec było wzruszające przywitanie... Jeszcze o tym jak Mały Programista prowadzał siostrę żeby ta "Lila nie bam pupe"

 Miało być... A będzie?

Będzie to tym: że jeżeli kiedykolwiek wspomnę o tym, że chcę przygarnąć jeszcze jedno zwierzę albo jeżeli pomyślę o kolejnym Małym Programiscie/stce to przypomnijcie mi o tym poście!

Godzina: 01:00 Mała Programistka się obudziła (chyba jej ząbki dokuczały) -> Ona obudziła świnkę morską ta zaczęła piszczeć o jedzonko (gdzieś miała to że kilka godzin wcześniej miała daną całą miskę jedzenia, jabuszko, sianko itp. -> na pisk świnki zareagował Fido, który uraczył nas koncertem szczekania -> a na koniec obudził się Mały Programista który ma dość cyrku i idzie spać do rodziców...



Zawiodłam się na bramce do pokoju dzieci bo jej funkcje nie miały się kończyć tylko na nie wpuszczaniu psa do ich pokoju, ale również na nie wypuszczaniu dzieci - bym nie budziła się rano z Małym Programistą w nogach... no ale cóż nie można mieć wszystkiego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz