Dziś z Małym Programista bylismy u neurologa.... Niestety pani dr Surmacz ma bardzo oddalone terminy a zalezało nam na czasie... tak więc szpital dziecięcy powitał nas poraz kolejny...
Weszliśmy do gabinetu, P. dr przedstawiła się Małemu Programiście: cześć jestem dr ciocia;)
wywiad trwał ok. 25 min. kolejne 15 min to była obserwacja, wymachiwanie nim, wymacanie go, podrzucanie nim(!) i postukała...
Podsumowując: nie wiemy dalej nic. Problem jest... jednak Pani dr nie rzuciła żadna diagnozą... " diagnozy nie mam - prosze najpierw wykonać badania krwi... po wynikach będziemy decydować co dalej... możliwe że będzie trzeba do szpitala przyjść na diagnostykę... ale to dopiero we wt jak P. przyjdzie"
Jestem mega nastawiona pozytywnie do P. dr. i oby mnie nie zawiodła.
To czekam na wtorkowe wieści. &&&
OdpowiedzUsuńNo tak, pani Surmaczowa oblegana jest bardzo - moje szkolne dzieciaki to terminy i pół roku wcześniej zaklepują...
OdpowiedzUsuńA dr Ciocia się nazywa jakoś? bo koleżance też szukam fajnej neurolożki.
Beata Kazek ale nie wiem jak z terminami... bo my po znajomosci się wcisneliśmy...
Usuńdobrze miec lekarza, ktoremu mozna ufac... ;)
OdpowiedzUsuńDr ciocia-świetny pomysł na przełamanie lodów;)
OdpowiedzUsuń