Żona Programisty: - tylko poświęćcie wszystkie 5 jajek
Programista: - tak będę Ci wyciągać, wszystkie po kolei z koszyczka i dawać księdzu, albo lepiej dam wszystkie to tego zlewu z woda święconą...
Żona Programisty - ty chyba nie zrozumiałeś co miałam na myśli....
Zbierając się do domu po całym dniu u Teściowej Programisty. Mały Programista stwierdził, że skoro poświecił lulu am (jajka) to zabiera je ze sobą do domu.
Teściowa Programisty: Ale W. zostaw jejeczka jutro przyjdziesz i sobie zjesz...
Mały Programista: Nnieeeee...
Żona Programisty: W. ale zostaw jejczka a zabierz sobie Baranka...
Mały Programista: Mama, Ja, jast, da, jast (raz, dwa, trzy) pokazując przytym że zabiera do domu koszyczek, plecak i wiatraczek
Żona Programisty: To jeżeli zabierasz koszyczek zostawiasz babci wiatraczek. (I dałam babci wiatraczek).
Mały Programista: (chwila konsternacji) Baba, lulu nienie... (zabrał wiatraczek) Baba AAAAAA (to jest naśladowanie dźwięku baranka - co znaczyło że chce baranka) lulu nienie (tz. że jajka zostają u babci)
Tak więc stwierdziliśmy wszyscy, że Mały Programista potrafi się już targować.
***
Gniazdka w domu to coś bardzo problematycznego. W szczególności jeżeli w pokoju jest jedno gniazdko i jeszcze przestaje działać (dodam ponadto, że gdy ono nie działa cała kuchnia też nie działa w sensie nie ma w niej prądu)
Miejsce akcji: Pokój jedno gniazdkowy godz. 8:00 rano
Programista zauważył że gniazdko, które naprawiał kilka dni temu przestało działać i postanowił je od razu naprawić. żeby móc zrobić mleko Małej Programistce.
W między czasie przydreptał nasz sąsiad z pytaniem czy mamy prąd. okazało się, że nie i co gorsza w całym pionie ni było. Wiec moja pierwsza myśl po zamknięciu drzwi.
- O matka, chyba sąsiad dla tego zaczął się jąkać bo wyszłam w samym t-shercie.
- o matko?! Nasze gniazdko zepsuło prąd w całym bloku?!
Żona Programisty: - Kochanie, a jeśli to masze gniazdko popsuło prąd w całym pionie?!
Programista: - bhahaha... tak na pewno to nasze gniazdko popsuło prąd w całym pionie. Nie licząc tego że jest to technicznie nie możliwe...
Żona Programisty: aha, czyli to nie nasze gniazdko...
po 2 godzinach znów był brak prądu.
Programista: a czemu nie zrobimy sobie bezprzewodowego prądu?
Żona Programisty: Przecież takiego nie ma?
Programista: No bo sobie wynajmiemy jakiegoś naukowca który nam wymyśli....
Żona Programisty: ...
Programista: a wiesz jak kiedyś jak pracowałem w H**** to siedziałem z elektrykiem stwierdziłem że "Ja pierdziele jaki tu jest syf" a on mi na to "jak wybudowaliśmy tą halę to przyszedł prezes i powiedział to samo i wiesz co mu odpowiedziałem: Spokojnie w 2000 r już będzie wszystko bezprzewodowe, wiec nie będzie już tych kabli. I wiesz co powiedział: aha ok." :)
***
Po całym dniu spędzonym u Teściowej Programisty wróciliśmy do domu - postanowiłam zrobić kolejne ciasto a dokładnie sernik.
Już przygotowany ser do wlania na blachę... BACH brak prądu. wszytsko było by dobrze gdy by nie masz kuchenka która jest piec który jest elektryczny.
Programista: że ja nie pomyślałem żeby kupić agregat prądotwórczy postawilibyśmy na balkonie i byśmy mieli w tedy prąd
Żona Programisty ...
***
PS. Nawiazując do notki dontworry-dzienzadniem przy pomniała mi się historia mojego brata i dziwnych pytań dodajmy w dziwnych miejscach.
- Miejsce akcji: Przychodnia
Brat (wiek mały): mamo, a dlaczego kury nie sikaja?
- Miejsce akcji: Autobus pełen ludzi.
Mama: Poźniej, ci odpowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz