Dzień 3 oczekuję na przeinstalowanie systemu!!!
ostatnie nasze wieczory wyglądają następująco:
- ja usypia Małą,
- później ja siedzę przy kompie,
- albo oglądam tv
a mój Programista siedzi przy swoim laptopie i tak jest zawsze.
Tak więc Mój Małż stwierdzi, że spędzimy popołudnie razem na zakupach - miał na nie jechać sam - ale stwierdził: " ja nie umiem kupować sobie spodni". tak więc spakowałam Mała programistkę ciepło, i wyruszyliśmy przy -10 stopniach na dworze. Dotarliśmy do centrum handlowego. i poszliśmy szukać rodzinnie spodni. Dodam, że kupienie spodni przez Programistę nie jest takie proste bo to długie a przede wszystkim chuuude... ale udało się znaleźliśmy oczywiście w pasie troszkę przyduże (czas. 1 godzina).
Programista wymyślił sobie wizytę w Pizza Hut. oczywiście jak zobaczyłam ile jest ludzi, odwidział mi się ten pomysł... dodajmy, Młoda Programistka już zaczęła się niecierpliwić, wiec Tata zrobił focha. No więc udobruchałam młodą, ale dalej mi się nie widziało tam wchodzenie z wózkiem i wirowanie miedzy stolikami.
Jesteśmy. Jak zawsze gdy byliśmy dobrze nie zdarzylismy się zastanowić a już ktoś czekał, aż złożymy zamówienie, a dziś jak na złość czekaliśmy chyba z 20 min, aż ktoś przyjdzie. Oczywiście Oczywiście Młoda już rozdarła japkę, o to że ona leży, a nie jest na rekach...
Dialog 1
Żona Progarmisty: - ah, zawsze marzyłam o takiej spaniałej kolacji.
Mąż Programista: - przestań marudzić, zawsze marudzisz że nie spędzamy czasu razem a teraz znów marudzisz...
Żona Programisty - ... (szkoda tylko, że to ja zabawiałam w tym czasie Młoda zeby nie rozdarła buzi na całą restauracje)
Wreszcie doczekaliśmy się kelnera: oboje zamówiliśmy Festiwal Pizz. Wreszcie zaczęli przynosić jedzonko, a ja dalej czekałam na ciepła wodę, żeby zagrzać młodej mleko, i żeby poszła spać i dala rodzicom chwile spokoju... ale udało się przynieśli wodę młoda ma mleko a ja mam spokój.
Dialog 2
Mąż Programista: - coś się opierdalają z tą pizza.
Żona Programisty - To jest "chłit" marketingowy. Im wolniej będziesz jadł tym mniej zjesz...
[M] - tak, tak...wiem... a jak by tak zjeść, przerzuć, i zostawić na poźniej?! zobacz jaka to by była oszczedność.
[Ż] - ..... (poprostu brak mi słów).
Potem wizyta w hipermarkecie, Młoda już miała dosyc spedzania czasu Taty z rodziną i darła się w niebo głosy, ale po 15 min Tata wrócił (wybierał długopis i ołówki) i zlitował sie i zabrał Ją na ręce a ja mogłam spokojnie skończyć zakupy i znaleźć to czego nie potrafił On znaleźć przez 15 min.
Jako, że niska temperatura wpływam na Mojego Progarmiste bardzo dziwnie - zaczyna gadac głupoty i np. przypomniała mu się rozmowa.
Dialog 3
Teściowa Programisty: tak, wiem przydało by się pochodzić na basen, ale nie w taka pogote. odrazu zapalenie płuc.
Mąż Programista: taaa, w taka pogode na basen chyba z młoteczkiem, żeby dziurę sobie wystukać...
Ps.
Właśnie poprosiłam, Progarmiste o szklankę soku. zabrał szklanke nalał soku i wypił po czym w polowie drogi do mnie zorientował się, że idzie z pustą szklanka....
Motto na dziś: ...Całe życie z wariatami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz